Wycieczka rowerowa do Kosieczyna!
22 sierpnia 2013 r. pojechaliśmy rowerami do Kosieczyna, gdzie znajduje się najstarszy kościół w Polsce. Dowiedzieliśmy się, że najstarsza belka pochodzi
ze stycznia 1344 r.
ze stycznia 1344 r.
Uczestnikami wycieczki była młodzież z Bukowca i z Brójec. Wystartowaliśmy spod kościoła w Chociszewie, a pierwsze trudności pojawiły się już za Rogozińcem. Jednak daliśmy sobie radę i zwiedziliśmy zabytkową świątynię!
- Paulina
NO TO RUSZAMY!
To była kolejna forma integracji... Świetnie się bawiliśmy ... Kolejne ciekawe doświadczenie... Te 40 km nie było wcale takie straszne... Wszyscy daliśmy radę , zdarzały się male kolizje, ale cały czas dopisywały nam humory i każdy miał uśmiech na twarzy... Nawet kiedy zderzyliśmy się i spadłam z roweru... heheheh, na szczęście nic się nie stało, trochę obdarte kolano .... Kiedy już dojechaliśmy , poszliśmy zwiedzić Kościół, był przepiękny...
Wspólnie pośpiewaliśmy i posłuchaliśmy opowieści o Kościele.. Na koniec wpisaliśmy się do Złotej Księgi Pamiątkowej . I zaczęliśmy wracać do domu, na powrocie stanęliśmy,aby coś zjeść .. Kiedy wszyscy skończyliśmy , wsiedliśmy na rowery i wracaliśmy do domu . hehehe do dzisiaj kiedy patrzę na moje kolano,na którym widać ślady po upadku przypomina mi się wspaniały wyjazd i wspólna zabawa, na wycieczce rowerowej - z zapałem opowiada Wiola.
Wspólnie pośpiewaliśmy i posłuchaliśmy opowieści o Kościele.. Na koniec wpisaliśmy się do Złotej Księgi Pamiątkowej . I zaczęliśmy wracać do domu, na powrocie stanęliśmy,aby coś zjeść .. Kiedy wszyscy skończyliśmy , wsiedliśmy na rowery i wracaliśmy do domu . hehehe do dzisiaj kiedy patrzę na moje kolano,na którym widać ślady po upadku przypomina mi się wspaniały wyjazd i wspólna zabawa, na wycieczce rowerowej - z zapałem opowiada Wiola.
To było ciekawe doświadczenie. 40 km przebytych. Cała wycieczka zdominowana przez rodzeństwo Siwków. Hehehe. Nie pytajcie lepiej ale droga była ich. Zabójcze tempo i wypadki na drodze. Najpierw spadł łańcuch, potem zeszło powietrze z koła, a potem wypadek i krew z kolana. dojechaliśmy do celu. I tu cudny kościółek i sentymentalna, pełna ciekawostek opowieść. Wreszcie zabrzmiał śpiew na chwałę Pana i dziękczynienie za dar tego kościoła. To była odwaga, tak z serca, bez akompaniamentu. Piękna pogoda, śmiech, energia i pokrzepiająca pizza. Nawet tacy staruszkowie jak ja poczuli się młodsi o wiele lat. to cudowne uczucie poczuć wiatr we włosach i młodzieńczą energię wokół siebie. Ale ta kamera i aparat...to był postrach młodych - podsumowała Pani Gabrysia.