piątek, 12 lipca 2013

Artykuł - "To jeszcze nie koniec"

To jeszcze nie koniec!


"Pospieszmy się!", "W takim tempie nie zdążymy wszystkiego przygotować!". Pośpiech, zabieganie, zdenerwowanie, zmęczenie - tak wyglądały ostatnie dni naszego projektu. Jednak nie zniechęcaliśmy się. Zdawaliśmy sobie sprawę 
z tego, że w naszych rękach jest to, aby punkt kulminacyjny naszych działań, jak przystoi na grupę BOMBASTIC, był bombastyczny. Tydzień przed festynem postanowiliśmy, że będziemy sie codziennie spotykać, aby ze wszystkim zdążyć. Żadne z nas nie organizowało nigdy festynu. Było to więc dla nas nie lada wyzwaniem. Występy artystyczne (tj. taniec, bębny, śpiew i oczywiście pokaz ognia z krótką pantomimą), oprócz tego sprawy organizacyjne, zabawy dla dzieci, zabawa taneczna. Rodziły się coraz to nowsze pytania: 
Co, w którym momencie festynu powinno się znaleźć? Komu i za co podziękować? Kogo poprosić o pomoc przy festynie? Jak udekorować scenę i wszystko wokół? Co jeszcze zrobić? Niby tyle spraw uzgodniliśmy już dużo wcześniej i pewne rzeczy są już gotowe. Teraz zdawało się nam, że jest tego zbyt dużo..
Zabraliśmy się do pracy. Spotykaliśmy się w bardzo miłym, przyjaznym miejscu - u Naszej Pani Koordynator 
w domu, gdzie niczego nam nie brakowało (nawet kolacji, gdy zdarzało się, że wracaliśmy koło północy do domu). Przez cały tydzień ciężko pracowaliśmy. Staraliśmy się zadbać o najmniejszy szczegół. Stworzyliśmy nawet wielki baner z informacją o festynie, do którego wykorzystaliśmy maszynę do szycia. Nikt oczywiście nie potrafił się nią posługiwać. Baner powiesiliśmy nad drogą wjazdową do Bukowca, by każdy, nawet przejezdny, mógł się dowiedzieć 
o takim wydarzeniu i zagościć również 6 lipca u Nas. Staraliśmy się robić jak najwięcej sami: zaproszenia w różnych postaciach: oficjalne oraz mniej oficjalne, które dostarczaliśmy bezpośrednio specjalnym gościom oraz mieszkańcom Bukowca i do okolicznych wiosek, plakaty o festynie, podziękowania, dekoracja w stylu BOMBASTIC. 
Tak się rozkręciliśmy z dekoracją, że prawie zapomnieliśmy, że powinniśmy też pokazać siebie. Zaczęliśmy tworzyć układ pokazu ognia, który powstał wyjątkowo szybko. Postanowiliśmy, że przed pokazem przedstawimy w postaci krótkiej pantomimy zarys tego, co zdziałaliśmy przez te sześć miesięcy. Przećwiczyliśmy układy taneczne, których nauczył nas nasz instruktor tańca - Mateusz Nosalik. Dopracowaliśmy piosenkę, w której pokazaliśmy osiągnięte cele naszych  sześciomiesięcznych działań. Nadszedł w końcu długo oczekiwany przez nas dzień. Ten dzień, na który przygotowywaliśmy się starannie i ochoczo przez pół roku. Dzień szóstego lipca. Punkt kulminacyjny naszego projektu pt. "Wiara w marzenia drogą na szczyt”. Tego dnia podzieliliśmy się też, obowiązkami: kto co powie; kto będzie witał, kto przedstawi nasz projekt, kto podziękuje, kto rozda podziękowania. Godzina 18.00 - to ta, o której miał rozpocząć się pierwszy organizowany przez nas festyn. Wielkie emocje, drżące ręce, oczekiwanie na moment, 
w którym zostaną wypowiedziane pierwsze słowa powitania. Wraz z delikatnym opóźnieniem w końcu to nastąpiło. Powitanie naszych gości, kilka słów o projekcie, jego celach, fundatorach, podziękowania. Wszystko to przeplatane zabawami dla najmłodszych, aby nie znudziło ich nasze ciągłe gadanie . :)  Pozwoliliśmy też ochotnikom spróbować pokręcić poikami (oczywiście bez ognia). Wśród odważnych znalazły się maluchy, jak i starsi. Trzeba przyznać, że szło im całkiem nieźle. Nawet najmłodszym. Być może kiedyś staną razem z nami przed publicznością i zatańczą, trzymając w rękach już podpalone poi, wachlarze, czy kije.. Następnie chwila rozluźnienia w postaci zabawy tanecznej. Pod koniec zabawy musieliśmy zostawić naszych gości samych na parkiecie, aby przygotować się 
do najważniejszego pokazu. Poprosiliśmy naszych instruktorów z Glisna, z grupy Four Fires, aby towarzyszyli nam przy pokazie i upiększyli go o efekty specjalne. Kuba Sobecki - jeden z członków tej grupy znany jest z "plucia ogniem". Zgodził się zademonstrować swoją umiejętność w czasie pokazu. Dzięki Niemu oraz Damianowi Rudzińskiemu, zwanemu "Rudzikiem" pojawiły się także iskry, których tajemnicy nie chcieli nam wyjawić. Do czasu.. :) Po pokazie, okazało się, że na większości koszulek, które w trakcie pokazu ściągaliśmy, pod wpływem iskier pojawiły się spore dziury. Ten mały striptiz był potrzebny, gdyż koszulki pod spodem były z naklejonymi literkami, które układały się w napis "BOMBASTIC!". Wykrzyknikiem był jeden z naszych gości specjalnych - Monika Ramicka. Na pokazie zajęła się ona trudną sztuką - kręceniem wachlarzami. Nasza artystka z nieprzeciętnymi zdolnościami plastycznymi pomogła nam również w przygotowaniach dekoracji. Po występie krótkie sprzątanie i pełni wrażeń przeżytych wcześniej wydarzeń wróciliśmy do domu. 
Następnego dnia emocje nie opadły. Wspominaliśmy poprzedni wieczór z równie wielkim zapałem, jak go przeżywaliśmy. Kilka dni później zostaliśmy poinformowani, że Pan Roman Strzelczyk - jeden ze sponsorów Naszego projektu chciałby się z Nami spotkać jeszcze tego samego dnia. Zgodziliśmy się bez żadnego "ale". Opowiadał Nam, jak bardzo pozytywnie zaskoczyło Go to, co pokazaliśmy na festynie. Usłyszeliśmy z Jego ust tyle ciepłych słów. Dzięki niemu udało się  Nam wyjechać do Wrocławia, na spotkanie z grupą Fire Mime, która zajmuje się podobną działalnością, z taką różnicą jednak, że robią to profesjonalnie. Ta grupa była też Naszym wzorem, gdyż Nasze działania projektowe oparliśmy na wydanym przez nich podręczniku. 
Od 14 do 16 lipca przebywaliśmy we Wrocławiu i jego okolicach. Mieliśmy okazję odwiedzić przeróżne zwierzątka 
w zoo, zwiedzić Muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego, zobaczyć Panoramę Racławicką, przepiękne zabytkowe kościoły i oczywiście widzieliśmy słynną fontannę. Odbyliśmy także wędrówkę na Ślężę, aby stamtąd podziwiać uroki wrocławskich okolic. Nie było łatwo wejść, a z zejściem mieliśmy drobne kłopoty. :) Dwoje z naszej grupy, Paulina 
i Kamil, postanowiło Nas sprowadzić z góry szlakiem dłuższym, niż ten, którym wchodziliśmy. W pewnej chwili skręcili na drogę, która była skrótem szlaku, którym szliśmy. Była bardzo stroma, więc byliśmy pewni, że znajdziemy się za chwilę na dole. Jednak fakty wyglądały inaczej. Tuż po zejściu z drogi skrótowej znaleźliśmy się na drodze, 
która z obydwu stron wyglądała podobnie. Była to pierwsza chwila niepewności, którędy mamy iść. Takich momentów jeszcze kilka się później trafiło. Ufaliśmy intuicji naszych "przewodników". To jednak nie był dobry pomysł.. Zamiast schodzić godzinę, schodziliśmy ponad dwie godziny. Gdyby tego było mało, po zejściu znaleźliśmy się w kompletnie innej miejscowości, niż powinniśmy. Wyprawa zakończyła się pomyślnie. Wykorzystaliśmy wspaniałą szansę spotkania się z grupą teatru ognia z Krzyżowic koło Wrocławia. Pokazali nam swoje umiejętności. Byliśmy wszyscy w szoku, że tak się da. Pierwszy raz widzieliśmy na żywo, jak ktoś żongluje trzema palącymi się kijami (!) Dali nam porządną dawkę motywacji do dalszego działania. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem uroków Wrocławia. Wyjazd ten pomógł nam się jeszcze bardziej zintegrować. Zdawałoby się, że to już koniec naszej współpracy projektowej. A jednak…. Postanowiliśmy rozwijać się dalej, nie kończyć tego, co się w nas rozpoczęło. Teraz przed nami następne zadnia. Rozpoczynamy działania w projekcie „Kierunek wspólne jutro” w Działajmy Razem II programu Równać Szanse. Mało tego. Wracając z Wrocławia dostaliśmy wiadomość, że przeszedł projekt, który napisałyśmy razem z Wiolą Górą kilka dni wcześniej. Jest to małe przedsięwzięcie, gdyż tylko na 2000 zł. Środki pieniężne dostaniemy od Stowarzyszenia Chociszewo Wspólna Przyszłość dotowanego przez PAFW. 
Będzie to projekt filmowy o nazwie "Problemy młodzieży w obiektywie młodego reportera". Jak sama nazwa mówi, będziemy badać problemy młodych ludzi rozmawiając z Nimi i proponować pewne pomysły na rozwiązanie ich. Przełamiemy pewne bariery przede wszystkim między nami, a młodzieżą z okolicznych miejscowości ucząc się przeprowadzania sond ulicznych.
Cel naszego projektu został osiągnięty. Pozyskaliśmy duże wsparcie społeczne, przezwyciężyliśmy strach, tremę, poznaliśmy siebie samych, zmierzyliśmy się ze swymi słabościami i dziś jesteśmy pewni swoich możliwości.

W imieniu grupy BOMBASTIC chciałabym jeszcze raz podziękować wszystkim osobom, które przyczyniły się do realizacji projektu.


Izabela Siwek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz