niedziela, 4 sierpnia 2013

Zbąszynek

Pokaz w Zbąszynku!


3 sierpnia 2013 r. pojechaliśmy do Zbąszynka. Odbył się tam pokaz Street Radical.

Przygotowania zaczęły się oczywiście od ułożenia układu, jednak w sobotę, gdy się spotkaliśmy zaczęło
się od makijaży, tym razem mieliśmy aż cztery :)

Zobaczcie sami:

Ola:

Gosia:

 Iza:

 Kinga:

Gąska:

Paulina:

Wiola:

Monika:

Grupowo:


A to zdjęcia z pokazu:


Przed występem byłam bardziej zdenerwowana, niż przed wszystkimi wcześniejszymi. Był to nasz najdłuższy pokaz i najbardziej skomplikowany. Poza tym świadomość, że ogląda nas rekordowa liczba kilkuset osób napawała dodatkowymi mieszanymi emocjami. Jednak w momencie, kiedy pokaz się rozpoczął, nie było mowy, żeby wyprowadziły nas z równowagi. Kilka głębokich wdechów i wszystko poszło jak po maśle. Nie odbyło się, co prawda jak zawsze bez improwizacji, ale ludzie byli zachwyceni - opowiada Iza.























Pokaz w Zbąszynku był dla nas dużym wyzwaniem, gdyż występowaliśmy po bardzo ekscytującym pokazie motocyklowym. To był mój pierwszy pokaz na którym tak bardzo się stresowałam. Publika była liczna a ja obawiałam się że coś pójdzie nie tak. Ale pokaz nam się udał, było kilka malutkich wpadek ale nikt nic nie zauważył. Dostaliśmy gromkie brawa i z uśmiechem na twarzach wróciliśmy do domu - mówi Karolina.






Każdy kolejny pokaz to niebywały stres. Bardzo zależy mi żeby wszystko wyszło tak jak zaplanowaliśmy, a przy tym żeby nic nikomu się nie stało, bo końcu oswajamy w swych dłoniach ogień, jeden z żywiołów. W Zbąszynku było to na tyle stresujące ze pierwszy raz prezentowaliśmy naszą pasję przed tak duża publicznością... Jednak jak za każdym razem w zasadzie kiedy zabrzmiały pierwsze takty muzyki nic poza nią i żarem płonących wachlarzy oraz poi nie miało znaczenia… To jakby cały świat poza nami przestawał istnieć, jakbyśmy się przenosili w odrealnioną rzeczywistość… Stajemy się jednością: My i ogień, a cisza zdumienia tylu ludzi to, to co wyrażało magię całego pokazu… cisza… po zgaśnięciu ostatnich poi… to dobre podziękowanie - swoimi emocjami dzieli się z nami Monika.

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz