Pokaz w Zbąszynku!
3 sierpnia 2013 r. pojechaliśmy do Zbąszynka. Odbył się tam pokaz Street Radical.
Przygotowania zaczęły się oczywiście od ułożenia układu, jednak w sobotę, gdy się spotkaliśmy zaczęło
się od makijaży, tym razem mieliśmy aż cztery :)
Zobaczcie sami:
Ola:
Gosia:
Iza:
Kinga:
Wiola:
Monika:
Grupowo:
A to zdjęcia z pokazu:
Przed występem byłam bardziej zdenerwowana, niż przed wszystkimi wcześniejszymi. Był to nasz najdłuższy pokaz i najbardziej skomplikowany. Poza tym świadomość, że ogląda nas rekordowa liczba kilkuset osób napawała dodatkowymi mieszanymi emocjami. Jednak w momencie, kiedy pokaz się rozpoczął, nie było mowy, żeby wyprowadziły nas z równowagi. Kilka głębokich wdechów i wszystko poszło jak po maśle. Nie odbyło się, co prawda jak zawsze bez improwizacji, ale ludzie byli zachwyceni - opowiada Iza.
Każdy kolejny pokaz to niebywały stres. Bardzo zależy mi żeby wszystko wyszło tak jak zaplanowaliśmy, a przy tym żeby nic nikomu się nie stało, bo końcu oswajamy w swych dłoniach ogień, jeden z żywiołów. W Zbąszynku było to na tyle stresujące ze pierwszy raz prezentowaliśmy naszą pasję przed tak duża publicznością... Jednak jak za każdym razem w zasadzie kiedy zabrzmiały pierwsze takty muzyki nic poza nią i żarem płonących wachlarzy oraz poi nie miało znaczenia… To jakby cały świat poza nami przestawał istnieć, jakbyśmy się przenosili w odrealnioną rzeczywistość… Stajemy się jednością: My i ogień, a cisza zdumienia tylu ludzi to, to co wyrażało magię całego pokazu… cisza… po zgaśnięciu ostatnich poi… to dobre podziękowanie - swoimi emocjami dzieli się z nami Monika.
Przygotowania zaczęły się oczywiście od ułożenia układu, jednak w sobotę, gdy się spotkaliśmy zaczęło
się od makijaży, tym razem mieliśmy aż cztery :)
Zobaczcie sami:
Ola:
Gosia:
Gąska:
Paulina:
Monika:
Grupowo:
A to zdjęcia z pokazu:
Pokaz w Zbąszynku był dla nas dużym wyzwaniem, gdyż
występowaliśmy po bardzo ekscytującym pokazie motocyklowym. To był mój pierwszy
pokaz na którym tak bardzo się stresowałam. Publika była liczna a ja obawiałam
się że coś pójdzie nie tak. Ale pokaz nam się udał, było kilka malutkich wpadek
ale nikt nic nie zauważył. Dostaliśmy gromkie brawa i z uśmiechem na twarzach
wróciliśmy do domu - mówi Karolina.
Każdy kolejny pokaz to niebywały stres. Bardzo zależy mi żeby wszystko wyszło tak jak zaplanowaliśmy, a przy tym żeby nic nikomu się nie stało, bo końcu oswajamy w swych dłoniach ogień, jeden z żywiołów. W Zbąszynku było to na tyle stresujące ze pierwszy raz prezentowaliśmy naszą pasję przed tak duża publicznością... Jednak jak za każdym razem w zasadzie kiedy zabrzmiały pierwsze takty muzyki nic poza nią i żarem płonących wachlarzy oraz poi nie miało znaczenia… To jakby cały świat poza nami przestawał istnieć, jakbyśmy się przenosili w odrealnioną rzeczywistość… Stajemy się jednością: My i ogień, a cisza zdumienia tylu ludzi to, to co wyrażało magię całego pokazu… cisza… po zgaśnięciu ostatnich poi… to dobre podziękowanie - swoimi emocjami dzieli się z nami Monika.
Oto link do filmiku z finału:
http://boombastic-itsfantastic.blogspot.com/2013/08/zbaszynek-film.html
http://boombastic-itsfantastic.blogspot.com/2013/08/zbaszynek-film.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz